Jak pewnie większość z Was, która podczytuje blogi bądź sama subskrybuje Shinyboxa wie, że ostatnie miesiące nie były dla nich zbyt udane. Ja oczekiwałam, że pudełeczko w tym miesiącu wynagrodzi ostatnie niepowodzenia. Czy tak uważam? Nie do końca, pudełeczko jest o wiele lepsze, niż poprzednie, ale kilka rzeczy jednak nie do końca trafiło w mój typ urody, ale o tym napiszę w dalszej części.
1. Dove - odżywczy żel pod prysznic Purely Pampering
Już ostatnio wypowiadałam się na temat żeli pod prysznic czy mydełek, przydatne, ale nie do końca odpowiednie jak na taki box, więc nie ma sensu tego non stop komentować. Żel ten już posiadam, w innej wersji zapachowej i bardzo lubię, ten kokos też pięknie pachnie, ale ja uwielbiam z zasady wszystko, co kokosowe ;)
2. Glazel Visage - cień sypki
Mam jakieś dziwne uprzedzenia do tej firmy. Niby taka "profesjonalna", a z drugiej strony większość ich cieni, a nawet ich opakowania kojarzą mi się z taką bazarkową jakością. Ten cień tylko to potwierdza, jest tak perłowy, tak mocno błyszczący, że nie ośmieliła bym się go użyć na wiejską potupaję w remizie. Serio. Sam kolor też niezbyt ładny, ani intensywny, przemawia i dominuje tu tylko błysk, a ja za taką nachalnością nie przepadam. Może w innych boxach trafiały się ładniejsze kolory.
3. Theo Marvee - Caviariste Perlique, tonik do twarzy
I to była pierwsza rzecz z pudełka, na którą zwróciłam uwagę. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego pięknego błysku w butelce, ani nie słyszałam o tej firmie i z początku w życiu bym nie powiedziała, że to tonik do twarzy. Byłam przekonana, że to jakiś balsam do ciała, albo szampon, a tu taka niespodzianka. Opis jest ciekawy, bo mówi o tym, że tonik zawiera ekstrakty z perły i kawioru, a te drobinki pochodzą z macicy perłowej, także coś nowego i rzadko spotykanego. Tani też nie jest, bo wychodzi ok. 50zł za 200 ml, więc pokładam w nim duże nadzieje.
4. Glazel Visage - kamuflaż Perfect Skin
Nie wiem jak z wyborem kolorystyki, ale mi się kolor trafił paskudny. Ciemny i za nic w świecie się nie wtapia ani nie udaje mojego naturalnego kolorytu. W porównaniu z najjaśniejszym w opcji kamuflażem z Catrice, różni się od niego o jakieś 3-4 tony! A to niestety dla mnie za dużo. Niestety, ale kolejny kosmetyk, którego nie użyje :( Wydaje mi się, że dla żadnej "przeciętnej" polki o raczej jasnej bądź średniej karnacji się nie nada.
5. Pharmacy Laboratories - Antyperspirant roll-on
Pomijając już fakt, że to kolejny produkt, który nie do końca powinien się znaleźć w pudełku, trafił się w dobrym momencie, bo miałam w planach kupienie czegoś podobnego, bo dokładnie jest to coś więcej niż zwykły dezodorant, a mianowicie bloker. Może nie oblewam się potem przy najbliższej okazji gdy tylko słonce zaświeci albo idę szybszym krokiem, ale stopy pocą mi się w ekspresowym tempie. Nie wiem czy to wina butów, choć kupiłam teraz nieco lżejsze i takie bardziej wiosenno-letnie, czy to wina skarpetek, albo po prostu moje ciało lubi się tam pocić, mniejsza, muszę stosować tam coś, co trochę ograniczy to pocenie. Najlepsze jest to, że stopy potrafię mieć zimne jak lód i mokre jak gnój. Taka moja uroda, więc trzeba z tym powalczyć. Fajnie, że się ten roll-on trafił pomimo wszystko.
6. Biolaven Organic - żel do mycia twarzy
Produkty te są tworzone przez Sylveco, a to dość fajna firma, więc ucieszyłam się na widok żelu do twarzy, bo i mój z Liści Manuka się skończył, a dla mnie mycie twarzy żelem osiągnął już status dziennego i wieczornego rytuału. Mam nadzieję, że dobrze mi się będzie go używało i Wam również!
7. Prolavia - deser wspomagający odchudzanie
Szkoda, że tylko jedna saszetka, a nie 3, które są przeznaczone pierwotnie na zeżarcie w ciągu jednego dnia. Odchudzam się, jak zwykle z resztą, więc zainteresował mnie ten produkt. Dwutygodniowa kuracja kosztuje 69zł i pozwala na schudnięcie do 2 kg, czyli tyle, ile maksymalnie powinno się chudnąć przez dwa tygodnie. Tak na dobrą sprawę, to osiągniemy to samo wprowadzając sobie dietę i co nieco więcej się ruszać. Nie mnie jednak kusi mnie wypróbowanie tego i jak portfel pozwoli za jakiś czas, to może zamówię.
8. Vitalia - Plan diety i program treningowy on-line na 7 dni
7 dni to mało, ale zawsze coś! Z reguły takie diety tworzone przez dietetyka nie są tanie i nie na kieszeń każdego. Ja czekam na swój plan żywieniowy i zobaczymy, czy będzie mnie zwyczajnie na niego stać. Jeśli tak, to wprowadzę go i zobaczymy co z tego wyjdzie. Ćwiczenia robię od tygodnia, niewiele, ale liczę na jakiekolwiek efekty.
A jakie są Wasze odczucia? Podoba Wam się kwietniowe pudełko?
Nie zachwyca mnie to pudełko, najbardziej bym się cieszyła z Glazela. Trochę słabe jest dodawanie do takich pudełek kosmetyków typu korektor czy podkład, bo bardzo trudno trafić w odpowiedni kolor :)
OdpowiedzUsuńKocham ten żel pod prysznic, a co to pudełka ogólnie to nie zachwyca :(
OdpowiedzUsuńFajne to pudełeczko chociaż zamiast dove mogli dać coś oryginalniejszego :))
OdpowiedzUsuńJak dla mnie super ;) tylko kamuflaż za ciemny :(
OdpowiedzUsuńZawartość tego pudełeczka całkiem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZawartość przyjemna, ale bez szału. Moim zdaniem najciekawszą pozycją jest żel do mycia twarzy Biolaven :)
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba ta zawartość, jak na shiny to jedno z fajniejszych pudełek :)
OdpowiedzUsuńcałkiem udany box, wszystko jest przydatne.
OdpowiedzUsuńpodzielam Twoje zdanie na temat żelów pod prysznic i antyperspirantów w boxach. to dosyć nietaktowne, płacąc za kosmetyki-niespodzianki raczej oczekuje się czegoś nieco bardziej... niezwykłego czy oryginalnego. :/
OdpowiedzUsuńBox jest prawie udany, zamieniłabym ten żel z Dove na coś innego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://fit-healthylife.blogspot.com/
Mnie też opakowania Glazel kojarzą się z taką bazarkową marką. W ogóle są nietrwałe i logo bardzo szybko się zdziera, nawet jeśli nie używam danego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńciekawe produkty :)
OdpowiedzUsuń