Było
mi naprawdę ciężko wybrać zwyciężczynie, gdybym mogła, nagrodziłabym Was
wszystkie! Jedna historia urzekła mnie najbardziej, pewnie czytające je na
pewno domyślicie się która :)Ale przejdźmy do meritum bez zbędnego gadania, a
mianowicie 3 najlepsze historie, które nagradzam…:
Lena:
Agata:
Moja
historia nie zdarzyłaby się gdyby nie moja mania przeglądania się we wszystkim
co tylko możliwe :) Nie jestem jakąś strojnisią-modnisią,ale lustra
najwidoczniej już mi nie wystarczają i nie mogę obejść się bez obejrzenia się
na przykład w przyciemnionej szybie witryny sklepowej :D po tym wstępie mogę
zacząć dalszą część opowieści, a więc jakoś na początku czerwca idąc sobie po
południu na uczelnie, zmarnowana i przytłoczona natłokiem zaliczeń
przechodziłam akurat koło jakiegoś zaparkowanego, pustego auta. Nie byłabym
sobą gdyby moja głowa nie skierowała się na tylne przyciemnione szyby.
Błyszczyk zdążył mi się 'zlizać' i stwierdziłam, że sobie poprawię. Wyjęłam
spokojnie błyszczyk z torebki, maznęłam się, poprawiłam jeszcze włosy i już
chciałam iść dalej a szyba nagle opuściła się na dół :D z tyłu siedział
chłopak, który najwidoczniej na kogoś czekał, rzucił tylko jakieś: 'hej! już
się tak nie poprawiaj, i bez tego jesteś bardzo ładna', a ja zmieszana,
zawstydzona odpowiedziałam tylko 'dziękuję' i razem się roześmialiśmy :)
szybciutkim krokiem poszłam dalej i z szerokim uśmiechem i rumieńcami na twarzy
kierowałam się w stronę w uczelni :) nie chcę nawet wiedzieć co ten chłopak
sobie o mnie pomyślał, a ja od tamtej pory staram się wybierać bezpieczniejsze miejsca
do poprawek :D
Dziewczyny, proszę o Wasze dane na adres: nata.w@wp.pl postaram się jak najszybciej wysłać nagrody :)
Pozostałym dziękuję za tak liczne zainteresowane i udział w konkursie, pozostanie ze mną, już niebawem będą kolejne konkursy! :)
Lena:
Historia,,
która mi się przydarzyła miała miejsce w okolicach znanego Halloween. Pracując
jako lektor mam różne pomysły. Postanowiłam, że temat zajęć będzie dość
interesujący na przedstawienie moim kursantom tego święta. Powiedziałam im, aby
ubrały się odpowiednio jeśli chcą mogą wykonać także makijaż. W tym samym
budynku znajduje się drogeria, w której pracowała moja znajoma wizażystka.
Umówiłam się z nią wcześniej, że tego dnia przyjdę do niej bez makijażu i ona
mnie umaluje. Nie było w tym nic dziwnego, przecież co jakiś czas odbywają się
tam pokazy makijażu. Tego dnia , wchodzę do niej, oczywiście ubrana odpowiednio
jako wiedźma czyli długa suknia czarna z czerwonymi dodatkami, pająki
poprzypinane gdzie niegdzie, pomalowane na szaro pasma włosów i oczywiście
roztrzepane włosy;). Bez makijażu rzecz jasna, a ona mówi, że mają dostawę i
nie ma czasu na malowanie mnie. Normalnie szczena mi opadła, myślę sobie no to
klops, no mega wpadkę zaliczę jak nic, już wystąpił na mnie zimny pot. Ale
dobra czekam, mówię jej no, że tak nie pójdę przecież bez makijażu
odpowiedniego do pracy ! Powiedziała, ,że da mi kosmetyki i sama się mam
malować. Sama ? Tak w sklepie ? No co sobie pomyślą ludzie… Jednak jak już
miałam kosmetyki w ręce przyszła i powiedziała: siadaj zrobimy z ciebie mega
czarownicę. Siadłam na środku sklepu i malowała mnie. Efekt był niezły i byłam
zadowolona. Wchodząc do biura kierowniczka wybałuszyła oczy i powiedziała
„tematyka halloween rozumiem?”. Widziałam,że totalnie ją zaskoczyłam swoim
wyglądem. Rozpoczynając zajęcia moi kursanci czekający już na mnie spoglądali z
zaciekawieniem i wielkim zainteresowaniem. Powiedzieli, że genialnie wyglądam w
przebraniu czarownicy. Nie mogli oderwać oczu. I ja byłam zadowolona. To była
mega ekstremalna sytuacja , w której miałam robiony makijaż.
Dziewczyny
jesteście świetne ! :-)
A ja nie lepsza….
Najbardziej ekstremalne malowanie? To te na wysokości, a dokładniej na wysokości 2 301 m n.p.m. Było to dość nie dawno, bo zważywszy na to że dziś jest 12 czwartek – niespełna tydzień temu 5 lipca.
Wtedy to też byłam na wakacjach w Zakopanem. Jako zakochana w górach już od nie pamiętnych czasów, zaprawiona w górskich wycieczkach nie zwracam uwagi na makijaż gdy wybieram się na taką wyprawę. Najważniejsze rzeczy to porządne buty trekingowe, kurtka przeciwdeszczowa i płachta (bez niej nie wolno się ruszać ! ), polar.
Z kosmetyków nic – nigdy nie nakładam wtedy makijażu, na twarz tylko krem z wysokim filtrem. Nigdy wtedy też nie przejmuję się tym, jak wygląda moja twarz. Jednak zawsze, bez względu na okoliczności w plecaku, torebce, gdziekolwiek zawszę noszę korektor i tusz do rzęs. Pochowane są one w najmniejszych kieszonkach i już nawet zapominam, że je tam ma, bo właściwie nigdy z nich nie korzystam w trakcie bycia gdzieś.
I tak wraz z moim Ukochanym, tego 5 lipca 2012 roku wspinaliśmy się przez Orlą Perć już dobre 6 godzin, w 30 stopniowym upale, gdzie pot kapał z każdego kawałka mojego ciała. Byłam zmęczona, brudna, spocona, zła i co tylko jeszcze. Na samej górze szukałam picia w plecaku Ukochanego. I tak jak grzebałam w nim, to znalazłam coś czegoś znaleźć nie powinnam – pierścionek zaręczynowy.
I co zamiast się cieszyć, wpadłam w panikę. Jak ja wyglądam – nie trudno było domyślić, że strasznie. Buzia mi się świeciła, nos był czerwony. A za chwilę miała nastąpić jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu. I co zrobiłam? Na Świnicy na wysokości 2 301 m n.p.m. wyciągałam lusterko, mój głęboko zakopany korektor, który wysmarowałam sobie prawą całą buzie i tusz do rzęs. Wiało straszliwie, trochę kapało z nieba. Ale się udało. Ukochany akurat był zajęty robieniem zdjęć – kiedy widzi góry, nic więcej go nie interesuje – nawet ja. Tak więc nie zauważył akcji „malowanie na zawołanie” ani tego, że odkryłam pierścionek.
I oprócz magicznych wspomnień z zaręczyn, mam też powody do śmiechu. Bo kiedy On uklęknął na jednym kolanie i przysiągł kochać mnie już zawsze, nie liczyło się dla mnie jak wyglądam. Dla Niego zawsze wyglądam pięknie :-)
Kolorowe
refleksy:A ja nie lepsza….
Najbardziej ekstremalne malowanie? To te na wysokości, a dokładniej na wysokości 2 301 m n.p.m. Było to dość nie dawno, bo zważywszy na to że dziś jest 12 czwartek – niespełna tydzień temu 5 lipca.
Wtedy to też byłam na wakacjach w Zakopanem. Jako zakochana w górach już od nie pamiętnych czasów, zaprawiona w górskich wycieczkach nie zwracam uwagi na makijaż gdy wybieram się na taką wyprawę. Najważniejsze rzeczy to porządne buty trekingowe, kurtka przeciwdeszczowa i płachta (bez niej nie wolno się ruszać ! ), polar.
Z kosmetyków nic – nigdy nie nakładam wtedy makijażu, na twarz tylko krem z wysokim filtrem. Nigdy wtedy też nie przejmuję się tym, jak wygląda moja twarz. Jednak zawsze, bez względu na okoliczności w plecaku, torebce, gdziekolwiek zawszę noszę korektor i tusz do rzęs. Pochowane są one w najmniejszych kieszonkach i już nawet zapominam, że je tam ma, bo właściwie nigdy z nich nie korzystam w trakcie bycia gdzieś.
I tak wraz z moim Ukochanym, tego 5 lipca 2012 roku wspinaliśmy się przez Orlą Perć już dobre 6 godzin, w 30 stopniowym upale, gdzie pot kapał z każdego kawałka mojego ciała. Byłam zmęczona, brudna, spocona, zła i co tylko jeszcze. Na samej górze szukałam picia w plecaku Ukochanego. I tak jak grzebałam w nim, to znalazłam coś czegoś znaleźć nie powinnam – pierścionek zaręczynowy.
I co zamiast się cieszyć, wpadłam w panikę. Jak ja wyglądam – nie trudno było domyślić, że strasznie. Buzia mi się świeciła, nos był czerwony. A za chwilę miała nastąpić jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu. I co zrobiłam? Na Świnicy na wysokości 2 301 m n.p.m. wyciągałam lusterko, mój głęboko zakopany korektor, który wysmarowałam sobie prawą całą buzie i tusz do rzęs. Wiało straszliwie, trochę kapało z nieba. Ale się udało. Ukochany akurat był zajęty robieniem zdjęć – kiedy widzi góry, nic więcej go nie interesuje – nawet ja. Tak więc nie zauważył akcji „malowanie na zawołanie” ani tego, że odkryłam pierścionek.
I oprócz magicznych wspomnień z zaręczyn, mam też powody do śmiechu. Bo kiedy On uklęknął na jednym kolanie i przysiągł kochać mnie już zawsze, nie liczyło się dla mnie jak wyglądam. Dla Niego zawsze wyglądam pięknie :-)
Niestety byłam zmuszona wybrać inną laureatkę, ponieważ nie dostałam do tej pory danych, a nie mogę czekać w nieskończoność, a muszę wysłać nagrody jak najszybciej. ktosnaciebiepatrzy proszę o dane na adres: nata.w9@wp.pl Wystąpił błąd i niestety skreśliłam nie tą dziewczynę co trzeba, ale ze mnie matoł!
Dziewczyny, proszę o Wasze dane na adres: nata.w@wp.pl postaram się jak najszybciej wysłać nagrody :)
Pozostałym dziękuję za tak liczne zainteresowane i udział w konkursie, pozostanie ze mną, już niebawem będą kolejne konkursy! :)
Nagroda
wow, zaręczynowa akcja piękna xD
OdpowiedzUsuńGratuluje! Slusznie sie nalezalo :)
OdpowiedzUsuńmoje gratulacje :D
OdpowiedzUsuńŚwietne historie ;)
OdpowiedzUsuńgratulacje dziewczyny, świetne historie! ;)
OdpowiedzUsuńgratuluję :D
OdpowiedzUsuńhaha :)
najlepsza jak dla mnie historia nr 2 :)
Fajne historie :) Numer 2 wymiata ;-) Zawsze piękna ;-)
OdpowiedzUsuńSuper historie ! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję dziewczyny! :)
ojej ;) ale miło ;) dane właśnie wysłałam :D cieszę się,że historie się podobały ;)
OdpowiedzUsuńhehe, świetne historie!!! 3-jakbym czytała o sobie xD gratluję :)
OdpowiedzUsuństrasznie spodobała mi się zaręczynowa historia :D
OdpowiedzUsuńgratuluję dziewczynom:)
OdpowiedzUsuńczytajac druga historie niezle sie usmialam :D w takim momencie jakbym znalazla pierscionek to napewno bym nie pomyslala jak ja wygladam :D a myslalm ze to ja mam bzika na punkcie makijazu :D
OdpowiedzUsuń