Zośka to królik, zaraz minie 3 rok odkąd ją kupiłam, zawsze lubiłam nadawać zwierzętom ludzkie imiona, stąd właśnie - Zocha. Stalin to przybłęda, ale dostaje od nas tyle samo miłości, co królik. Nazwałam go z tego samego powodu, co siebie nazywając wdowąpostalinie.
Nie zawsze mam czas dla swoich sierściuchów, ale wtedy gdy ja jestem w pracy, te małe pasożyty są pod "opieką" mojej mamy. Zawsze są czyste, nakarmione i niczego, absolutnie niczego im nie brakuje. Zawsze chciałam być dumną posiadaczką psa, ale wiem, jaki to obowiązek. Poza tym warunki mieszkalne nie pozwalają mi na to, aby takiego psa przygarnąć. Nie chce, żeby wielki 30 kilowy pieseł (bo zawsze chciałam ogromnego czworonoga) męczył się na małym metrażu. Świadomie podchodzę do tego co mogę dać temu zwierzęciu i czego nie, dlatego też nie kupię sobie psa, dopóki nie będę miała swoich 4 ścian.
Święta się zbliżają, zacznie się kupowanie zwierzaków jak maskotek pod choinkę dla rozbestwionych dzieciaków, które CHCE zwierzątko i już. Nieprzygotowane na to, że to nie zabawka, że takie zwierzątko też wymaga od nas, aby je czegoś nauczyć. Chociażby robić siku i kupę na dworze czy do kuwety. To też wymaga czasu. To może trwać tydzień, a może trwać miesiąc, ale po 5 razie wdepnięcia w siki zwierzaka odechce się uczenia i zacznie się zastanawianie nad tym na chuj w ogóle to zwierze w domu. Przestanie się chcieć wychodzić z psem na dwór, bo dzieciak będzie za mały, żeby o 6 rano w mróz wyjść z psem na sranie. Zwierzak zacznie przeszkadzać, kręcić się pod nogami. Znudzi się i dzieciakowi i dorosłym. Nie będzie z kim go zostawić na dłuższy czas, kiedy Państwo będą chcieli wyjechać na wakacje. I taki oto mały kundelek albo kotek zostanie wyrzucony gdzieś przy drodze, bo okazał się nieprzemyślanym prezentem.
I to mnie właśnie boli, że zwierzęta są traktowane jak chwilowe widzimisię, kaprys. Oczywiście, że zwierzęta to też może być problem, że mogą być nieznośne i je też trzeba sobie wychować. Dlatego tak ważne jest, żeby 5 razy zastanowić się zanim zdecydujemy się na jakiekolwiek, nawet, jeśli to ma być chomik.
Zośka, niby tylko królik, przecież i tak siedzi w klatce. Po co szczepić, po co kontrolować stan uzębienia i obcinać pazurki. Wkurwia mnie doszczętnie, jak słyszę, że ktoś nigdy nie obcinał królikowi pazurów! Przecież je to boli. Wyobraźcie sobie, że nie obcinacie przez rok paznokci u rąk czy stóp. Powodzenia! Albo jeszcze lepiej, że ten królik nie wychodzi wcale z klatki. Wzięłabym takiego za łeb i przywiązała do kaloryfera. Siedź tam i sraj pod siebie. Takie zwierzę też musi swobodnie kicać, żeby stawy prawidłowo funckcjonowały! Pewnie, też straciłam przez nią kilka ładowarek, kabli, ubrań, które gdzieś mi pogryzła, ale biorąc ją byłam świadoma, że ten królik będzie to robił i staram się przed nią chować takie rzeczy. Nie dostaje ode mnie za to wpierdol, bo to moja wina, że coś jej w jej zasięgu, co może zniszczyć.
Kota z królikiem też przyzwyczajałam stopniowo do siebie, żeby żadne wzajemnie nie zrobiło drugiemu krzywdy. Szczególnie kot królikowi, bo on nie rozumie, że nie może się z nią bawić tak jak z innym kotem, że wyciągając pazurki może zrobić jej krzywdę. Wszystko zatem odbywało się pod moją kontrolą, tak, że teraz potrafią siedzieć obok siebie i żadne nie czuje się zagrożone. Stalin jak widać na załączonym obrazu zalewa Zoche miłością i gdyby mógł, to by ją zalizał. Bardzo ugodowe zwierze. Nawet przygruchał sobie jakieś inne małe dzikie kotki z podwórka. Wujek dobra rada.
Zawsze byłam otoczona zwierzakami, wychowywałam się się z nimi ucząc się jak się z nimi obchodzić, jak je szanować. Dlatego tak często wole ich towarzystwo od ludzi. Z ludźmi bywa różnie, a nie ufam szczególnie tym, którzy zwierząt nie lubią. Pokaż mi jak traktujesz zwierzęta, a powiem Ci jakim jesteś człowiekiem.
Była kiedyś taka sytuacja, kiedy przybłęda, którego kiedyś przygarnęliśmy uległ wypadkowi. Doczołgał się pod drzwi i nawet nie miał siły miałczeć, że coś mu dolega. Nigdy nie zapomnę, jak zostałam obudzona płaczem matki, że coś stało się kotu. Wyszłam na ten korytarz i widoku tego kota też nigdy nie zapomnę. Cały pysk miał we krwi i ropie, śmierdział niemiłosiernie jakby już zaczynał gnić. Ryczałam na widok tego kociego cierpienia, zakasałam rękawy, założyłam lateksowe rękawiczki i całą swoją delikatnością zaczęłam mu obmywać rany. Zaraz po tym biegiem do weterynarza. Okazało się, że ma złamaną szczękę, przegrodę nosową i stracił oko. Cały tydzień chodziłam z nim na kroplówki. Nie był w stanie jeść ani pić, więc co dwie godziny jak dziecko karmiłam go strzykawką i poiłam. Robił pod siebie, bo nie trzymały mu zwieracze. Ale doszedł do siebie, był jednookim bandytą, ale przeżył. Byłam dumna z siebie, mamy i z tego kota, który nie wiedział w jaki sposób może okazać nam wdzięczność. A opowiadam to nie dlatego, że czuje się jakaś pieprzoną bohaterką, tylko dlatego, że to był ludzki odruch pomocy zwierzakowi w cierpieniu. A widzę, jaka potrafi być znieczulica dookoła. Widziałam, jak bachory zamykały kota w śmietniku i napierdalały w niego petardami. Tego kota też przygarnęliśmy, był głuchy, ale polepszyło mu się i znalazł nowy dom.
I serio, gdybym znalazła tych wszystkich skurwysynów, którzy zadają ból jakiemukolwiek żyjącemu stworzeniu, ręka by mi nie zadrgała. Ujebałabym wszystkie palce i posypywała solą.
Istotną kwestią jest też to, że zwierzak kosztuje. Jedzenie, wyposażenie, szczepienia - trzeba mieć na to pieniądze. Jeśli nie stać nas na utrzymanie kotka czy pieska - darujmy sobie ich kupno. Chyba każdy jest na tyle rozumny, żeby sobie przeanalizować ile będzie kosztował nas nowy domownik, czy jesteśmy w stanie poświęcić mu czas i czy to najlepszy pomysł, kiedy ma się dzieci, bo one nie są po to, żeby je ciągać za uszy i wkładać palce w dupe. Zwierzak ma prawo się wtedy nieco zirytować, więc jak upierdoli Wasze dziecko, to miejcie pretensje wyłącznie do samego siebie, ale przecież to nie tak będzie wyglądało. Zwierze wyląduje na zbity pysk, albo co gorsza, stanie mu się krzywda. Działa to też w drugą stronę. Zwierzak też musi być nauczony żyć z dzieciakiem, żeby nie był o niego zazdrosny, żeby nie drapał czy nie gryzł go z premedytacją. Wychowanie leży po naszej stronie. Naprawdę da się tego nauczyć. I dziecka, żeby żył w zgodzie ze zwierzakiem i zwierzaka życia w zgodzie z domownikami.
Uwierzcie, że jeśli nie pozwolicie zwierzakowi wchodzić na kanapę, to nie będzie tego robił. Nie ma sensu się na niego drzeć czy lać kapciem do chuja. To są pojętne istoty, wystarczy chwila czasu, kilka przeczytanych akrtykułów i wszyscy będą zadowoleni. Obdarują nas miłością, wdzięcznością i ciepłem.
Zastanówcie się kurwa zatem przed podjęciem tak ważnej decyzji jak kupienie zwierzątka.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam!
Święta się zbliżają, zacznie się kupowanie zwierzaków jak maskotek pod choinkę dla rozbestwionych dzieciaków, które CHCE zwierzątko i już. Nieprzygotowane na to, że to nie zabawka, że takie zwierzątko też wymaga od nas, aby je czegoś nauczyć. Chociażby robić siku i kupę na dworze czy do kuwety. To też wymaga czasu. To może trwać tydzień, a może trwać miesiąc, ale po 5 razie wdepnięcia w siki zwierzaka odechce się uczenia i zacznie się zastanawianie nad tym na chuj w ogóle to zwierze w domu. Przestanie się chcieć wychodzić z psem na dwór, bo dzieciak będzie za mały, żeby o 6 rano w mróz wyjść z psem na sranie. Zwierzak zacznie przeszkadzać, kręcić się pod nogami. Znudzi się i dzieciakowi i dorosłym. Nie będzie z kim go zostawić na dłuższy czas, kiedy Państwo będą chcieli wyjechać na wakacje. I taki oto mały kundelek albo kotek zostanie wyrzucony gdzieś przy drodze, bo okazał się nieprzemyślanym prezentem.
I to mnie właśnie boli, że zwierzęta są traktowane jak chwilowe widzimisię, kaprys. Oczywiście, że zwierzęta to też może być problem, że mogą być nieznośne i je też trzeba sobie wychować. Dlatego tak ważne jest, żeby 5 razy zastanowić się zanim zdecydujemy się na jakiekolwiek, nawet, jeśli to ma być chomik.
Zośka, niby tylko królik, przecież i tak siedzi w klatce. Po co szczepić, po co kontrolować stan uzębienia i obcinać pazurki. Wkurwia mnie doszczętnie, jak słyszę, że ktoś nigdy nie obcinał królikowi pazurów! Przecież je to boli. Wyobraźcie sobie, że nie obcinacie przez rok paznokci u rąk czy stóp. Powodzenia! Albo jeszcze lepiej, że ten królik nie wychodzi wcale z klatki. Wzięłabym takiego za łeb i przywiązała do kaloryfera. Siedź tam i sraj pod siebie. Takie zwierzę też musi swobodnie kicać, żeby stawy prawidłowo funckcjonowały! Pewnie, też straciłam przez nią kilka ładowarek, kabli, ubrań, które gdzieś mi pogryzła, ale biorąc ją byłam świadoma, że ten królik będzie to robił i staram się przed nią chować takie rzeczy. Nie dostaje ode mnie za to wpierdol, bo to moja wina, że coś jej w jej zasięgu, co może zniszczyć.
Kota z królikiem też przyzwyczajałam stopniowo do siebie, żeby żadne wzajemnie nie zrobiło drugiemu krzywdy. Szczególnie kot królikowi, bo on nie rozumie, że nie może się z nią bawić tak jak z innym kotem, że wyciągając pazurki może zrobić jej krzywdę. Wszystko zatem odbywało się pod moją kontrolą, tak, że teraz potrafią siedzieć obok siebie i żadne nie czuje się zagrożone. Stalin jak widać na załączonym obrazu zalewa Zoche miłością i gdyby mógł, to by ją zalizał. Bardzo ugodowe zwierze. Nawet przygruchał sobie jakieś inne małe dzikie kotki z podwórka. Wujek dobra rada.
Zawsze byłam otoczona zwierzakami, wychowywałam się się z nimi ucząc się jak się z nimi obchodzić, jak je szanować. Dlatego tak często wole ich towarzystwo od ludzi. Z ludźmi bywa różnie, a nie ufam szczególnie tym, którzy zwierząt nie lubią. Pokaż mi jak traktujesz zwierzęta, a powiem Ci jakim jesteś człowiekiem.
Była kiedyś taka sytuacja, kiedy przybłęda, którego kiedyś przygarnęliśmy uległ wypadkowi. Doczołgał się pod drzwi i nawet nie miał siły miałczeć, że coś mu dolega. Nigdy nie zapomnę, jak zostałam obudzona płaczem matki, że coś stało się kotu. Wyszłam na ten korytarz i widoku tego kota też nigdy nie zapomnę. Cały pysk miał we krwi i ropie, śmierdział niemiłosiernie jakby już zaczynał gnić. Ryczałam na widok tego kociego cierpienia, zakasałam rękawy, założyłam lateksowe rękawiczki i całą swoją delikatnością zaczęłam mu obmywać rany. Zaraz po tym biegiem do weterynarza. Okazało się, że ma złamaną szczękę, przegrodę nosową i stracił oko. Cały tydzień chodziłam z nim na kroplówki. Nie był w stanie jeść ani pić, więc co dwie godziny jak dziecko karmiłam go strzykawką i poiłam. Robił pod siebie, bo nie trzymały mu zwieracze. Ale doszedł do siebie, był jednookim bandytą, ale przeżył. Byłam dumna z siebie, mamy i z tego kota, który nie wiedział w jaki sposób może okazać nam wdzięczność. A opowiadam to nie dlatego, że czuje się jakaś pieprzoną bohaterką, tylko dlatego, że to był ludzki odruch pomocy zwierzakowi w cierpieniu. A widzę, jaka potrafi być znieczulica dookoła. Widziałam, jak bachory zamykały kota w śmietniku i napierdalały w niego petardami. Tego kota też przygarnęliśmy, był głuchy, ale polepszyło mu się i znalazł nowy dom.
I serio, gdybym znalazła tych wszystkich skurwysynów, którzy zadają ból jakiemukolwiek żyjącemu stworzeniu, ręka by mi nie zadrgała. Ujebałabym wszystkie palce i posypywała solą.
Istotną kwestią jest też to, że zwierzak kosztuje. Jedzenie, wyposażenie, szczepienia - trzeba mieć na to pieniądze. Jeśli nie stać nas na utrzymanie kotka czy pieska - darujmy sobie ich kupno. Chyba każdy jest na tyle rozumny, żeby sobie przeanalizować ile będzie kosztował nas nowy domownik, czy jesteśmy w stanie poświęcić mu czas i czy to najlepszy pomysł, kiedy ma się dzieci, bo one nie są po to, żeby je ciągać za uszy i wkładać palce w dupe. Zwierzak ma prawo się wtedy nieco zirytować, więc jak upierdoli Wasze dziecko, to miejcie pretensje wyłącznie do samego siebie, ale przecież to nie tak będzie wyglądało. Zwierze wyląduje na zbity pysk, albo co gorsza, stanie mu się krzywda. Działa to też w drugą stronę. Zwierzak też musi być nauczony żyć z dzieciakiem, żeby nie był o niego zazdrosny, żeby nie drapał czy nie gryzł go z premedytacją. Wychowanie leży po naszej stronie. Naprawdę da się tego nauczyć. I dziecka, żeby żył w zgodzie ze zwierzakiem i zwierzaka życia w zgodzie z domownikami.
Uwierzcie, że jeśli nie pozwolicie zwierzakowi wchodzić na kanapę, to nie będzie tego robił. Nie ma sensu się na niego drzeć czy lać kapciem do chuja. To są pojętne istoty, wystarczy chwila czasu, kilka przeczytanych akrtykułów i wszyscy będą zadowoleni. Obdarują nas miłością, wdzięcznością i ciepłem.
Zastanówcie się kurwa zatem przed podjęciem tak ważnej decyzji jak kupienie zwierzątka.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam!