Jeśli zapytalibyście się mnie jeszcze jakiś czas temu czy lubię malować paznokcie, albo czy kiedykolwiek zrobię sobie sztuczne moja odpowiedź brzmiałaby NIE. Pierwszy raz w życiu przedłużone paznokcie miałam na swoje 23 urodziny. Zrobiła mi je moja przyjaciółka (pozdrawiam) . Były piękne, ale nosiłam je nieco ponad tydzień, bo wydawały mi się mega niewygodne. Pisanie smsów czy korzystanie z komputera było dla mnie katorgą. Wciskałam kilka klawiszy na raz przez co wychodziło mi coś w stylu "mkdkokbfjskml". A jak podcierałam sobie dupę, to bałam się, że mi odpadną.
Swoje miałam zawsze przycięte krótko, a ostatni raz malowałam je zwykłym lakierem w '49.
Nagle pewnego dnia w pracy wpadłam na pomysł kupienia sobie zestawu do paznokci. Tak z dupy po tym, jak gdzieś mignął mi jakiś filmik na YT.
Padło na zestaw od Elisium, ponieważ mają tam gotowe formy do przedłużania, ciapasz formę żelo-akrylem i myk pod lampę. Paznokieć gotowy. Gdybym miała pieprzyć się ze standardową formą i poziomowaniem żelu, to chyba bym się posrała z braku cierpliwości. Poza tym na pewno wyszły by mi jakieś krzywulce.
Na cały zestaw liczący sobie lampę, liquid, top, baze, 3 lakiery, pyłek, żel do przedłużania, formy, waciki bezpyłowe, cleaner, cążki, pędzelek oraz pilniki wydałam 4 paki. Dość ryzykowne jak na fakt, że nigdy nie lubiłam malować paznokci, a co dopiero mieć długie. Niestety czasem mam takie kaprysy. Choć może nie do końca to kaprys. Nie chcę do końca życia pracować na kogoś, być może kiedyś chciałabym zacząć pracować na siebie. A jedyną umiejętność jaką posiadam, to umiejętności manualne. Jeśli w czymś jestem dobra, to właśnie w tym, a z samych makijaży bym nie wyżyła, więc być może to odpowiedni czas na to, by zacząć się uczyć czegoś nowego. Mam świadomość tego, że kosmetyczki/stylistki/wizażystki rosną jak grzyby po deszczu. Jednak jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Robić to dobrze. A większość tego co się teraz otwiera to jakieś gówno.
Moje pierwsze paznokcie miały być względnie krótkie, ale poniosło mnie jak zwykle i okazało się, że takie są nawet bardziej wygodne. Użyłam tutaj właśnie wcześniej wspomnianych form Quick Shape, które są błogosławieństwem dla takich laików jak ja. Robią doskonałą krzywą C! Do tego czarny lakier Audrey oraz pyłek Bling Bling. Na każdym kolorze daje inny efekt, więc to taki pyłek niespodzianka. I jakieś tam ozdoby z aliexpress.
A...moim modelem paznokciowym był kot mojej Moniki (pozdrawiam), która towarzyszyła mi przy robieniu tej stylizacji, ponieważ ona się zna i też robi.
Obawiałam się piłowania, dla mnie to było wyzwanie, które nie do końca mi wyszło, ale uważam, że jak na pierwszy raz to i tak jest mistrzostwo jak dla mnie. Tak na marginesie piłowanie paznokci jest dla mnie trochę ohydne i to najgorsza część tej roboty.
Paznokcie wytrzymały mi 3 tygodnie bez żadnego uszczerbku. W różnych warunkach. Od mycia garów poprzez obieranie orzechów aż po fakt, że zajebałam nimi w coś miliony razy. Ból był, ale paznokcia nie straciłam!
Tak się prezentowały dziś po tych 3 tygodniach. Kiedy je skracałam, stwierdziłam, że są zdecydowanie za grube, przez co piłowałam je dobre 2,5 godziny, ponieważ ten FlexyGel nie rozpuszcza się w acetonie. A ja nie mam też wprawy. Zniszczeń ogromnych nie było, ale płytka miejscami zdecydowanie była słabsza i gdzieniegdzie uszkodzona. Być może to fakt, że nie umiem jeszcze tak manewrować pilnikiem, być może to skutek FlexyGelu. Nie wiem, ale powiem jak sprawdzę po kolejnym ściąganiu stylizacji.
Zdecydowałam się na Baby Boomer. Lubię bezpieczne i klasyczne kolory. Wyszły trochę takie ślubniaczki z cyrkoniami na palcu serdecznym i dużym. Do tego pyłek również na palcu serdecznym, niestety na zdjęciu nie udało mi się uchwycić tego jaki jest piękny! Długość minimalnie krótsza od poprzednich, ale grubość o 3/4 mniejsza. Przez co wyszedł mi doskonały tunel. Zobaczymy więc jak tym razem będzie z ich wytrzymałością 😉 Niestety cyrkonie odpadły mi tuż po zrobieniu zdjęcia, więc zalałam je żelem i myślę, że potrzymają się nieco dłużej xD
Na pewno jeszcze długa droga przede mną, więc jeśli macie dla mnie jakieś rady, wskazówki, to chętnie skorzystam!
Jak na początek jestem z siebie bardzo dumna, bo to dopiero moja druga stylizacja, a pierwsza zdobyła już kilka pozytywnych opinii od całkiem obcych ludzi! 😊 trzymajcie kciuki, żebym zdobyła więcej wprawy i umiejętności.
Tymczasem życzę dobrego dnia! 😘
Swoje miałam zawsze przycięte krótko, a ostatni raz malowałam je zwykłym lakierem w '49.
Nagle pewnego dnia w pracy wpadłam na pomysł kupienia sobie zestawu do paznokci. Tak z dupy po tym, jak gdzieś mignął mi jakiś filmik na YT.
Padło na zestaw od Elisium, ponieważ mają tam gotowe formy do przedłużania, ciapasz formę żelo-akrylem i myk pod lampę. Paznokieć gotowy. Gdybym miała pieprzyć się ze standardową formą i poziomowaniem żelu, to chyba bym się posrała z braku cierpliwości. Poza tym na pewno wyszły by mi jakieś krzywulce.
Na cały zestaw liczący sobie lampę, liquid, top, baze, 3 lakiery, pyłek, żel do przedłużania, formy, waciki bezpyłowe, cleaner, cążki, pędzelek oraz pilniki wydałam 4 paki. Dość ryzykowne jak na fakt, że nigdy nie lubiłam malować paznokci, a co dopiero mieć długie. Niestety czasem mam takie kaprysy. Choć może nie do końca to kaprys. Nie chcę do końca życia pracować na kogoś, być może kiedyś chciałabym zacząć pracować na siebie. A jedyną umiejętność jaką posiadam, to umiejętności manualne. Jeśli w czymś jestem dobra, to właśnie w tym, a z samych makijaży bym nie wyżyła, więc być może to odpowiedni czas na to, by zacząć się uczyć czegoś nowego. Mam świadomość tego, że kosmetyczki/stylistki/wizażystki rosną jak grzyby po deszczu. Jednak jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Robić to dobrze. A większość tego co się teraz otwiera to jakieś gówno.
Moje pierwsze paznokcie miały być względnie krótkie, ale poniosło mnie jak zwykle i okazało się, że takie są nawet bardziej wygodne. Użyłam tutaj właśnie wcześniej wspomnianych form Quick Shape, które są błogosławieństwem dla takich laików jak ja. Robią doskonałą krzywą C! Do tego czarny lakier Audrey oraz pyłek Bling Bling. Na każdym kolorze daje inny efekt, więc to taki pyłek niespodzianka. I jakieś tam ozdoby z aliexpress.
A...moim modelem paznokciowym był kot mojej Moniki (pozdrawiam), która towarzyszyła mi przy robieniu tej stylizacji, ponieważ ona się zna i też robi.
Obawiałam się piłowania, dla mnie to było wyzwanie, które nie do końca mi wyszło, ale uważam, że jak na pierwszy raz to i tak jest mistrzostwo jak dla mnie. Tak na marginesie piłowanie paznokci jest dla mnie trochę ohydne i to najgorsza część tej roboty.
Paznokcie wytrzymały mi 3 tygodnie bez żadnego uszczerbku. W różnych warunkach. Od mycia garów poprzez obieranie orzechów aż po fakt, że zajebałam nimi w coś miliony razy. Ból był, ale paznokcia nie straciłam!
Tak się prezentowały dziś po tych 3 tygodniach. Kiedy je skracałam, stwierdziłam, że są zdecydowanie za grube, przez co piłowałam je dobre 2,5 godziny, ponieważ ten FlexyGel nie rozpuszcza się w acetonie. A ja nie mam też wprawy. Zniszczeń ogromnych nie było, ale płytka miejscami zdecydowanie była słabsza i gdzieniegdzie uszkodzona. Być może to fakt, że nie umiem jeszcze tak manewrować pilnikiem, być może to skutek FlexyGelu. Nie wiem, ale powiem jak sprawdzę po kolejnym ściąganiu stylizacji.
Na pewno jeszcze długa droga przede mną, więc jeśli macie dla mnie jakieś rady, wskazówki, to chętnie skorzystam!
Jak na początek jestem z siebie bardzo dumna, bo to dopiero moja druga stylizacja, a pierwsza zdobyła już kilka pozytywnych opinii od całkiem obcych ludzi! 😊 trzymajcie kciuki, żebym zdobyła więcej wprawy i umiejętności.
Tymczasem życzę dobrego dnia! 😘
Jestem dumna 😍😍. French w innym wydaniu- jak zapamiętałaś! 😙 Maniek jaki twarzowy 😂😂😂.
OdpowiedzUsuńdziękuję jeszcze raz 😘 haha, był cierpliwy w tamtej chwili nawet jak na niego 😆
UsuńSuper to wyszło! :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
Usuń