Bynajmniej, nie będzie to tekst o zabarwieniu erotycznym. Smuteczek, też bym wolała poczytać coś o rżnięciu (trudne słowo) ale nie tym razem. Będzie to tekst, o języku polskim!

Zacznę od tego, że nigdy szczególnym orłem edukacji to nie byłam. ALE, jeśli chodzi o polski, to dla mnie w życiu jest dość istotne, żeby się polską mową dobrze posługiwać. Tak żeby wstydu nie było. Może nawet nieco więcej, ale te minimum przydałoby się zachować. Miałam kilka spięć w liceum na początku pierwszej klasy. Okres buntu, gówno w głowie i padło tak, że do spięcia doszło na polskim. Nie pytajcie co odjebałam, ale chcieli mnie zawiesić. Przyszło co do czego, to Panna Natalia była pupilkiem na polskim i jechała na samych piątkach. Można? Można. W życiu nie przeczytałam od deski do deski żadnej lektury. A byłam wychwalana pod niebiosa, że jako JEDYNA czytam lektury. Chuja tam. Wystarczy dobre streszczenie i minimum wysiłku od siebie. I właśnie o te minimum mi chodzi!

No właśnie, wiele osób z którymi mam te ogromną przyjemność rozmawiać, błędnie używa takich zwrotów jak "bynajmniej" i "przynajmniej". Bynajmniej brzmi nieco mądrzej, więc większość z nich używa właśnie tego słowa, bo przecież warto wtrącić jakieś mądre słówko w rozmowę. Nie ważne, że nie ma się bladego pojęcia o jego znaczeniu, ktoś równie głupi może pomyśleć, że jesteśmy bardziej elokwentni. Bynajmniej...

"Przyszłem", "poszłem", "weszłem", "włanczać" - mogłabym tak bez końca. To już temat rzeka. To jest coś, czego nie da się u niektórych wytępić. Wiecie jak to jest, wszechobecny jest widok kiedy na bluzach nosi się orzełka, Polskę Walczącą, jegomość pęka z dumy, że może się cieszyć z bycia Polakiem. Myślę sobie, pewnie ogarnia historię, ma coś w głowie. A tu gębę otwiera i mówi "bo ja przyszłem do Pani z taką sprawą". I czar pryska. Wstyd mi.  No, ale flaga dumnie przyodziewa ramię. Taka moda, nie rozumiem. Nie trzeba z resztą nosić patriotycznych ubrań. Wysławiają się tak równie przystojni i elegancko ubrani panowie, czy piękne i wypacykowane kobiety, a również te z przesiąkniętymi dymem papierosowym włosami i bez zębów. Reguły nie ma. Za każdym razem mam taką samą ochotę palnąć w łeb.

Kubeczek marzenie, kupcie mi!
Hitem jest, kiedy słyszę, jak ktoś w mięsnym chce kilka "plajsterków" szyneczki. Zdrobnienia to też jest w ogóle hit, ale o tym później. Wtedy otwiera mi się nóż w kieszeni. I wtedy, gdy ktoś mówi, że idzie na "gryla". Na co kurwa? Albo na drynka. Co to w ogóle jest?! Serio nie wiem co jest nie tak, gdzie ktoś popełnił błąd. To są po prostu perełki. A co do zdrobnień, to nie lubię. Okej, czaje, że można raz na jakiś czas użyć zdrobnienia, ale opowiadać o tym, że "jadłam obiad z takimi pysznymi ziemniaczkami i sosikiem i pysznym mięskiem, suróweczką i ogóreczkiem" to już jest lekka przesada. Nie lubię też, kiedy ktoś z klientów w pracy zwraca się do mnie "złotko", "słoneczko", "kotku". Może by tak na "Pani"? Nie znamy się, trzymajmy jakiś dystans.

Nazwy firm też można przekręcać na wszelaki sposób, "Hujajej", "Hujawiej", "Ksiomi" i o ile tutaj potrafię być w jakimś stopniu wyrozumiała, że nowa firma wchodzi na rynek i nie każdy ma pojęcie o jak ją wymawiać. I naturalne jest, że próbujemy ją spolszczyć. Przychodzi jednak ten czas, kiedy przyswajamy już sobie obcą nazwę i na GB nie mówimy "giba", że Carrefour to tak naprawdę "Karfur". I że Wittchen czyta się tak samo, jak się pisze. Czasem warto sobie to ogarnąć kiedy już musimy taką nazwę wypowiedzieć, bo ja też czasem nie mam pojęcia i to żaden wstyd się upewnić.

I jak widać wulgaryzmy nie są mi obce. Bardzo lubię, o ile kurwa nie zastępuje przecinka i o ile ktoś wie, kiedy może sobie pozwolić na rzucenie kurwą, bo kiedy idę załatwić coś do urzędu, to jednak taka sytuacja zobowiązuje mnie do pewnego zachowania. I niekoniecznie fajnie jest, kiedy słyszę jak klient wchodzi i mówi, że "spierdolił mu się telefon" i chce go oddać na gwarancję, bo gdzieś tę granicę trzeba sobie postawić. I w pewnych sytuacjach po prostu wypada nie być burakiem. I dopóki ktoś piszę "chuj" przez CH, to nic do tego nie mam.

Gorzej z ortografią. Jak widzę coś w stylu "z kont klikasz?", "wruciłaś już?" albo "jak Ci minoł dzień?", to flaki mi się przewracają w bebechach. Gdyby mój przyszły mąż miałby mi tak pisać, to...nie byłby moim mężem oczywiście. Nawet nie biorę takiej opcji pod uwagę. Dyskwalifikacja totalna. Nie wiem jak Ci ludzie zdają z klasy do klasy, kiedy nie mają opanowanych podstaw ortografii. Obczajcie jak "USEMKA" wygląda beznadziejnie przez U otwarte! Jak tak można? Też nie zawsze jestem pewna kilku słów, ale jak mam jakieś wątpliwości, to zanim coś napiszę, sprawdzam, czy aby na pewno poprawnie! Chyba nic mnie bardziej nie wkurwia, jak ktoś w jednym zdaniu wali 5 byków. Może nawet w jednym słowie, bo i tak się da. Coś strasznego.

Uwielbiam też, kiedy ktoś stawia spację przed przecinkiem. "Może bym coś zjadł ,a może nie ?" No jak to wygląda? Samo stosowanie interpunkcji niektórym sprawia trudność jakby to była co najmniej fizyka kwantowa. Czasem autentycznie nie wiem o co takiej osobie chodzi, czytam 5 razy to samo zdanie i dopiero po czasie dociera do mnie sens tego co ktoś chciał napisać. Taka sama różnica dotyczy tego, czy chcesz zrobić komuś "łaskę" czy "laskę"! Warto się zastanowić.

Jest jeszcze coś, co mówi prawie każdy z nas i nawet nie ma pojęcia o tym, że to błąd. A mianowicie, "w każdym bądź razie". TAK SIĘ NIE MÓWI! Albo "w każdym razie", albo "bądź co bądź". Nigdy razem. To jest coś, na czym bardzo często się łapie i z uwagą słucham jakiej formy kto używa. Tak samo zwracam uwagę na to, że coś może być "TRUDNE", ale nie ciężkie. Także "ciężko jest żyć lekko" jest tutaj kompletną bzdurą. Mam jeszcze ogromną awersję do tego,gdy ktoś mówi "dwutysięczny czternasty", rok "dwutysięczny" jest jak najbardziej poprawną formę. 2014 tylko i wyłącznie jako "dwa tysiące czternasty". Obłędem dla mnie jest jeszcze "efektywny" i "efektowny". Mam nadzieję, że wiecie moi drodzy czytelnicy w na czym polega różnica.

A przy słowie "perfum" to się trzęsę. Autentycznie. PERFUMY do jasnej cholery, niech każdy zapamięta na zawsze.

Wiem, że mogłabym tak wymieniać bez końca, ale komu by się chciało to czytać. Być może pojawi się jeszcze jedne post w tej tematyce, co by Was na jeden raz nie zanudzić. Wierzę, że jesteście tą lepszą częścią świata i wiecie kiedy co mówić i jak pisać, a jeśli nie macie pewności, to sprawdzacie! Bo nikt nieomylny nie jest. Nie macie nawet pojęcia, jak po 8 godzinach pierdolenia potrafi mi się plątać język.

Pozdrawiam z lekką nutą arogancji i poczucia wyższości, bo podobno patrzenie z góry zawsze wychodziło mi najlepiej xD
Dziękuję za uwagę!

20 komentarzy:

  1. Wyłapalam już 4 byki w tekście...:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie chce wiedzieć jakie :D

      Usuń
    2. "Nieważne" zamiast "nie ważne", "tak że"a nie "także", "Polaka" juz poprawilas widze, no i nie piszemy "gdyby byłby" w jednym zdaniu, bo to bez sensu :p

      Usuń
    3. z tym, że poprawiałam tylko "Polaka" xD

      Usuń
    4. No mowie przecież, że Polaka poprawilas, bo reszta nadal źle, klaps! :D

      Usuń
    5. Akurat "także" i "tak że" to dwie poprawne formy, zależne jedynie w pisowni od kontekstu zdania. ;)

      Usuń
    6. Dokladnie tak, a w tym kontekscie jest to niepoprawna forma :)

      Usuń
  2. Czytałam z zażenowaniem. Czas byś wróciła do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za późno dla mnie na szkołę xD

      Usuń
    2. To chociaż lepiej spożytkuj czas i sięgnij po książkę, bo wyszła z tego totalna kompromitacja �� Zdecydowanie lepiej się Ciebie ogląda niż czyta. ;)

      Usuń
  3. Piszesz o poprawnym używaniu polszczyzny i interpunkcji. Z tym, z interpunkcją sama masz problem i nie do końca prawidłowo stawiasz przecinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "nie do końca" :D już w drugim Twoim zdaniu widzę błąd ;)

      Usuń
  4. Uczę małe dzieci (obecnie 3 klasę) więc o ortografii mogłabym sporo powiedzieć, zwłaszcza takiej jaką stosuje obecna młodzież, a raczej jak próbują. :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Orłem też nie byłam, w liceum na Polskim też narozrabiałam i Pani mnie nie cierpiała, oficjalnie ją jeszcze przepraszać musiałam haha, ale mimo wszystko jakoś tam po polsku mówić i pisać umiem, wręcz uwielbiam. Zawsze człowiek popełni błąd, ale skręca mnie kiedy widzę np. (tak jak ostatnio) na yt wpis baby, która poprawia chłopaczka z filmiku, a napierdala takimi błędami, że aż straszy. Później mi pisze, że gdzie ona kogoś poprawiała. LUDZIE AAAAaa.
    Niestety w życiu prywatnym przekleństwa u mnie to codzienność, czasami przecinki, ale ogólnie nie interesuje mnie to, bo wiem kiedy trzeba mówić estetyczniej i kiedy nie używać wulgaryzmów. Czasami warto sprawdzić pisownie, albo włączyć sobie podkreślanie błędów hehe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, racja, też mam zawsze włączone w razie, gdybym nie zapomniała xD no bo co, każdemu się może zdarzyć ;)

      Usuń

Dziękuję bardzo za WSZYSTKIE komentarze, jest mi niezmiernie miło czytając je! :)