Kiedyś piegi były powodem do wyśmiewania się w szkole, teraz są wręcz pożądane i od jakiegoś czasu panuje moda na bycie piegowatym. Nikogo nie dziwią już sztuczne rzęsy, domalowanie brwi czy sztuczne paznokcie. Ale piegi? No cóż, też mogą być sztuczne.
Mnie matka natura obdarzyła przesadnie jasną karnacją, ale chyba miejsca na piegi u mnie zabrakło. Te kilka na krzyż, które wychodzą mi w lato po słońcu się nie liczą. A podobno mam taki typ urody, któremu piegi pasują, więc zdarza mi się je robić.
Próbowałam już różnych metod: malowanie ich kredką, pomadą do brwi, wiem też, że podobno sprawdza się henna, ale z tym nie kombinowałam. Według mnie najlepszym sposobem jest spray do odrostów. Rly. Ja kupuje ten z L'oreala, Magic Retouch. Kiedyś, kiedy miałam ciemniejsze włosy stosowałam brąz, teraz, kiedy znów jestem blondynką naturalniej wygląda ciemny blond, mieszać jeszcze nie próbowałam, ale pewnie też wyglądałoby okej.
Może komuś się wydawać, że to głupie i żałosne robić sobie piegi, kiedy nie ma się ich naturalnych. Ale czy w takim razie nie równie żałosne będzie powiększanie sobie ust, skoro nie ma się ich naturalnie dużych? Teraz, kiedy dąży się do osiągnięcia jakiegoś statusu piękna już nic nie powinno dziwić. Mniejsza, instagram i tak przepełniony jest dziewuchami, które wszystkie wyglądają jednakowo. Mam nadzieję, że mnie to nie będzie groziło. Taka mała dygresja. Wracając do głównego wywodu, pragnę Wam przedstawić jak te piegi prezentują się na twarzy. Zdjęcia są bez żadnych filtrów i ulepszeń.

Która wersja podoba Wam się bardziej, ta z czerwonymi ustami czy bez? Dla mnie to jest max jeśli chodzi o makijaż do pracy, czasem jeszcze dodam kreskę. Z czystego lenistwa, wolę dłużej pospać niż pindrzyć się przed lustrem. A w weekend zazwyczaj też mi się już nie chce przez co zaniedbuje blog i swoją rękę...
Jeśli zastanawiacie się jak to pryskać, żeby nie wyglądało głupio, bo przecież przeznaczenie produktu jest inne, to już tłumaczę. "Spust" spreju trzeba nacisnąć do połowy, z wyczuciem, kosmetyk wypluje produkt, a nie pełen strumień przez co powstaną takie plamki :D Red lipstick monster wrzuciła jakiś czas temu filmik jak to robi i tam doskonale to widać ;)
Przy tłustej cerze w ciągu dnia lekko się ścierają, ale nie zostawiają żadnych plam ani smug, więc spoko. Za to tuż po rozpryśnięciu wyglądają kozacko! Zdecydowanie polecam spróbować choćby na lato. 
Wykorzystując okazję, że już tu jestem i coś piszę, wrzucę jeszcze ostatni makijaż, który udało mi się stworzyć ze 3 tygodnie temu. 

To tyle ode mnie, całuje! 💋

10 komentarzy:

Dziękuję bardzo za WSZYSTKIE komentarze, jest mi niezmiernie miło czytając je! :)